Hej. Dziś mijają dokładnie dwa lata od kiedy zaczęłam dbać o swoje włosy i postanowiłam zacząć pisać bloga (wtedy jeszcze tylko dla samej siebie). Naprawdę trudno mi uwierzyć, że minęło już tyle czasu, ale z jeszcze większym zdziwieniem patrzę na zdjęcia stanu moich włosów kiedy dopiero zaczynałam swoją przygodę. Już teraz mogę powiedzieć, że osiągnęłam swój mały sukces i jestem dumna, że po drodze nie zbłądziłam i nie zdecydowałam się na jakieś radykalne cięcie czy farbowanie - a przez ten czas w głowie pojawiały się różnorakie pomysły. Wytrwale jednak robiłam swoje, choć pojawiały się dni zwątpienia i rezygnacji gdy kolejny raz musiałam podciąć zniszczone końcówki, a przecież najbardziej zależało mi na zapuszczeniu włosów. Niestety tego przez te dwa lata nie udało mi się osiągnąć za to włosy są zdrowe i lśniące, a doszukać się u mnie zniszczonej końcówki graniczy z cudem. Wierzę, że za kolejne dwa lata przy stosowaniu produktów na porost uda mi się jednak uzyskać wymarzoną długość do łokcia i tego mi życzcie! ;)
Dla podsumowania tych dwóch lat przygotowałam kolaż zdjęć pokazujący jak na przestrzeni tego czasu zmieniał się stan moich włosów:
Pierwszy rok
2 lata
Porównanie
Dlaczego zdecydowałam się na cieniowanie włosów? To proste - taka już natura kręconych włosów, że proste cięcie nie działa na ich korzyść, a paradoksalnie - właśnie do zejścia z cieniowanych włosów dążyłam przez bardzo długi czas. Całkiem niedawno zauważyłam, że moje włosy znacznie straciły na objętości - stały się płaskie, a skręt w niczym nie przypominał już tego, jaki czasem udawało mi się uzyskać na początku prowadzenia bloga. Długo zastanawiałam się nad tego przyczyną - przecież dbam o nie jak tylko mogę więc co jest nie tak? Zaczęłam zastanawiać się czy przypadkiem nie przesadzam z emolientową pielęgnacją, ale zaraz skojarzyłam, że włosy układały się najlepiej w okresie gdy były lekko pocieniowane. Następnego dnia wykonałam telefon do mojej ulubionej fryzjerki - godzinę zajęło podcięcie, cieniowanie i układanie, a ja sama nie wiedziałam co myśleć, bo owszem efekt na wyprostowanych włosach był zjawiskowy, ale od razu przeraziła mnie wizja tego co zobaczę po umyciu włosów. Obawiałam się efektu ,,baranka'' i tego, że znów będę miała na głowie jedną wielką nieposkromioną szopę... Teraz wstyd mi, że zwątpiłam w zdolności mojej stylistki choć ona sama ma bardzo podobne włosy do mnie :>. Włosy nabrały objętości, ale w taki sposób jakiego oczekiwałam - loki znów stały się sprężyste i elastyczne, a tego właśnie oczekiwałam.
Włosy wyprostowane
Włosy naturalne (niestety na ten moment nie posiadam innego zdjęcia :D):
Mam nadzieję, że ten post zmotywuje Was do dalszej walki o piękne, zdrowe włosy (oraz te, które jeszcze nie zaczęły). Kiedy patrzę na swoje stare zdjęcia gdzie włosy wprawdzie były długie, ale ich stan był opłakany wiem, że każda minuta poświęcona na pielęgnację włosów nie poszła na marne i to motywuje mnie do dalszego działania. Was też powinno!
Całuję, Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz