Raz w tygodniu podgrzewam także olejek rycynowy i wcieram go opuszkami palców w skórę głowy, gdyż wyczytałam, że przyspiesza porost i nawilża skórę głowy. Od 3 tygodni stosuję go także na brwi i rzęsy. W końcu udało mi się w naturalny sposób przyciemnić moje jasne z natury brwi i wzmocnić rzęsy. :D
Co zmieniłam/dodałam w pielęgnacji moich włosów?
1. Nadal myję włosy płynem Facelle, a raz w tygodniu szamponem nawilżającym do włosów suchych i zniszczonych z Isany. Muszę przyznać, że nigdy nie przepadałam za produktami tej firmy, ale ten szampon jest strzałem w 10! Nie zawiera parabenów ani silikonów i świetnie oczyszcza a jednocześnie nawilża. Dodatkowo wypróbowałam metodę mycia kręconych włosów odżywką (używam do tego odżywki Alterra z aloesem i granatem) i włosy były po tym ''zabiegu'' nieziemsko miękkie i sypkie.
2. Wypróbowałam także laminowanie siemieniem lnianym, ale niestety na moich gęstych kręconych włosach sprawdziło się to średnio, chociaż włosy były mega błyszczące.
3. Zakupiłam suplement diety Silica wzmacniający włosy, paznokcie i skórę i przyjmuję jedną tabletkę od prawie 2 tygodni (efekty widać podobno dopiero po 2-3 miesiącach) więc na razie nie wypowiadam się na ich temat.
4. Wróciłam do picia skrzypokrzywy. Próbowałam zacząć pić drożdże, ale ich zapach i smak powodował u mnie odruch wymiotny, a żołądek od razu się buntował, więc momentalnie zrezygnowałam. Skrzypokrzywa jest zdecydowanie smaczniejsza (a może po prostu przyzwyczaiłam się do jej smaku :D) Z zakupionych drożdży planuje w najbliższym czasie zrobić maseczkę.
5. Zakupiłam nową odżywkę b/s, gdyż moje włosy chyb uodporniły się na tą z mlekiem i miodem z Apteczki Babuni. Wybrałam więc polecaną przez Anwen Joannę z zieloną herbatą i pokrzywą i już po pierwszym użyciu na umytych, mokrych włosach sprawiła, że na mojej głowie pojawiły się błyszczące sprężynki. Ma też cudowny zapach, a niska cena (4zł) zdecydowanie zachęca do jej używania. Podobno jest też świetna do mycia kręconych włosów, co muszę wypróbować w najbliższym czasie.
Co obiecuje producent?
Dzięki zawartości pokrzywy, która działa antyłojotokowo i tonizująco oraz zielonej herbaty, wykazującej silne właściwości przeciwzapalne i wzmacniające, włosy są lekkie i pełne energii, stają się puszyste, sprężyste i miłe w dotyku.
6. Planuje w najbliższym czasie zakup dwóch masek fryzjerskich (Kallos el Latte i Stapiz Sleek Line) gdyż skończyła mi się moja maska z Alterry i chcę póki co wypróbować coś nowego. Myślę także nad maską z L'Biotici z jedwabiem i keratyną i serum wzmacniającym tej samej firmy oraz zmiany oleju na lniany. Ze względu na to, że moja mama pracuje za granicą mam zamiar wysłać ją na zakupy do drogerii DM po produkty firmy Balea i Alvedre, które są tak zachwalane przez wszystkie włosomaniaczki, które miały z nimi styczność.
7. Ufarbowałam włosy na mój ukochany rudy kolor (jakieś 2-3 tygodnie temu) henną Venity, którą kupiłam za całe 4zł w aptece. W sumie była ona testem jak henna sprawdzi się na moich włosach przed zakupem droższej z Khadi. Byłam w ogromnym szoku, gdyż kolor wyszedł bardzo intensywny i utrzymuje się na moich włosach do tej pory, mimo że wcześniej wszystkie możliwe farby, szampony koloryzujące czy szamponetki od razu zmywały się z moich włosów (i nie ważne, że niektóre z tych farb kosztowały ponad 30zł :|). Myślę, że w najbliższym czasie znów ufarbuję nią włosy, gdyż wyglądały po niej cudownie - były błyszczące i co najważniejsze, nie zniszczyły się, a odżywiły.
Oto co obiecuje producent:
HENNA W PROSZKU, ZNANA OD STULECI - 13 NATURALNYCH ODCIENI
Ziołowa odżywka koloryzująca Henna Color to roślinny preparat do farbowania włosów, wykonany ze sproszkowanych liści naturalnej Henny. Zawiera aktywne, naturalne składniki, dzięki którym nie tylko farbuje, ale również głęboko odżywia i pielęgnuje włosy, poprawiając ich kondycję po każdym zastosowaniu. Trwałość koloru 8-10 myć.
- Bezpieczny dla włosów - bez amoniaku i utleniaczy !
- Zapewnia piękny, pełen blasku kolor.
- Intensywnie pielęgnuje włosy, dzięki sproszkowanym liściom henny
8. Włosy nadal olejuję olejkiem Babydream fur Mama i sprawdza się znakomicie. Dziś udało mi się wyjątkowo trzymać go na głowie całą noc. Zrobiłam dziś także serum olejowe w sprayu dla leniwych, które składa się z:
- oleju
- odżywki bez SLS (ja wybrałam oczywiście ukochaną Alterrę)
- wody
Całość wymieszałam w buteleczce z atomizerem i mam zamiar stosować od dziś tą mieszankę zamiast tradycyjnego olejowania na sucho. Podobno sprawdza się o wiele lepiej.
No to chyba na tyle :D Teraz czas na zdjęcia moich włosów:
Włosy na zdjęciach po całonocnym olejowaniu Babydream fur Mama, odżywce d/s Garnier awokado i masło karite oraz b/s (wymieniona wyżej Joanna). Na końcówki dałam kropelkę olejku z brzozą i pomarańczą Alterry. Jedyna stylizacja to ugniatanie włosów głową do dołu :D
Dla porównania dodaję zdjęcia, które ostatnio znalazłam w czeluściach mojego dysku:
Jest to zdjęcie z początku maja 2012 roku i jak widać włosy są na nim w opłakanym (chyba najgorszym od kiedy pamiętam) stanie. Widać jak bardzo są spalone od codziennego prostowania. Widoczne są także odrosty po farbowaniu CIEMNYM BRĄZEM, który był jedyną farbą, która nie zmyła się z moich włosów :| Strasznie się cieszę, że natrafiłam na bloga Anwen i od prawie pół roku (zaczęłam dokładnie 31 września 2013) systematycznie dbam o swoje włosy bez żadnych przerw. Wiem też, że obcięcie włosów było słuszną decyzją i widzę jak włosy odwdzięczają mi się cudownym skrętem :) Staram się też wciągnąć w włosomaniactwo siostrę i koleżanki. Może to śmieszne, ale dbanie o włosy stało się w jakimś sensie moja pasją i ciągle poszerzam swoją widzę na ten temat. Dzięki temu uwierzyłam w końcu w to, że mogę być w czymś dobra i że potrafię się nie poddawać mimo gorszym dniom tzw. bad hair day :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz