Dawno nic nie pisałam, bo niestety czekały mnie matury. Na szczęście już po wszystkim i od 22 maja mam wakacje :D Mam też więcej czasu na pielęgnacje włosów. Mogę częściej olejować włosy na noc i przyłożyć się do ich zapuszczania. Moja pielęgnacja niewiele się zmieniła przez ostatni miesiąc, jednak dodałam kilka produktów, które mają jeszcze bardziej przyspieszyć porost, bo na ten moment jest to mój główny cel.
SPECYFIKI, KTÓRE STOSUJĘ NA SZYBSZY POROST:
ZMIANY W OGÓLNEJ PIELĘGNACJI:
SPECYFIKI, KTÓRE STOSUJĘ NA SZYBSZY POROST:
- Wcierka Jantar - po 2 tygodniach użerania się z kozieradką uznałam, że jednak to stanowczo nie dla mnie i wróciłam do mojego ukochanego Jantaru. Nie chodzi już nawet o okropny zapach kozieradki (ciągle wydawało mi się, że pachnę jak niedzielny rosół :|) ale o jej aplikację i to, że ciągle spływała mi z włosów i nie dało jej się dobrze wetrzeć. Jantar jest jednak nieporównywalnie lepszy jeśli chodzi o zapach, konsystencje i aplikacje, a do tego daje niesamowite efekty.
- Olejek rycynowy - nakładam go raz w tygodniu na skalp na noc. Najpierw jednak podgrzewam go w mikrofali, bo wtedy łatwiej go rozprowadzić.
- Picie skrzypokrzywy - po ponad miesięcznej przerwie postanowiłam znów zacząć pić ten cudowny napar. Co jak co, ale ja akurat lubię jego smak.
- Tabletki Calcium Panthothenicum - zrezygnowałam z Silici, bo źle wpływały na mój żołądek i zachęcona opiniami włosomaniaczek sięgnęłam po Calcium. Ich główny składnik to witamina B z której składają się nasze włosy i paznokcie. Biorę je od 2 tygodni (2 tabletki rano i 2 wieczorem) i już zauważyłam, że paznokcie rosną mi jak szalone i są mocniejsze. Włosy chyba także ruszyły, ale finalny efekt mam zamiar udokumentować po miesiącu stosowania.
- Olejowanie - ze względu na to, że od kilku miesięcy do olejowania stosowałam Babydream Fur Mama i olejek był już na wykończeniu postanowiłam spróbować czegoś innego. Wyczytałam na jednym z blogów dziewczyny, która ma bardzo podobne włosy do moich (można powiedzieć, że to moja włosowa siostra), że przy kręconych włosach sprawdza się olej sezamowy. Zakupiłam go więc w jednym z delikatesów. Zapach trochę mnie odpycha, bo kojarzy mi się raczej z orzechowymi chrupkami, a nie sezamem, ale już po 2 użyciach zauważyłam, że moje włosy faktycznie wyglądają lepiej,nie puszą się, a skręt jest wyraźniejszy, więc mam zamiar go stosować przez jakiś czas.
- Zabezpieczanie końcówek - niestety, ale przez ostatni czas bardzo zaniedbałam tę kwestię i widzę, że końcówki zaczęły się rozdwajać :c Będąc więc wczoraj na zakupach z koleżanką kupiłam olejek nawilżający Marion ze słonecznikiem i olejkiem jojoba. Przeczytałam jednym z magazynów fryzjerskich, że olejek jojoba nadaje się świetnie właśnie do zabezpieczania końcówek, więc postanowiłam spróbować. Olejek kosztował ok. 6 zł i mieści się w małej plastikowej buteleczce z atomizerem, dzięki której łatwo się go aplikuje i możemy kontrolować ilość produktu. Mam nadzieję, że zabezpieczy on moje biedne końcówki, bo na razie nie chcę znów podcinać włosów.
Reszta pielęgnacji pozostała w zasadzie bez zmian. Nie mam zamiaru w najbliższym czasie kupować nowych odżywek czy masek, ponieważ chcę najpierw zużyć te, których używam. Sądzę też, że na razie moje włosy nie potrzebują niczego więcej, bo widzę, że stopniowo ich stan się poprawia.
JAK DOKŁADNIE WYGLĄDA MOJA OBECNA PIELĘGNACJA?
Ciągle stosuję metodę OMO - pierwsze O to u mnie olejowanie, potem mycie delikatnym szamponem lub płynem do higieny intymnej, a drugie O to zazwyczaj odżywka lub maska (2 razy w tyg. żeby nie przeciążyć włosów).
Po każdym olejowaniu, potem 2 -krotnym myciu, nałożeniu odżywki lub maski na 15 minut (często nakładam także czepek, podgrzewam go suszarką i zakładam zimową czapkę dla lepszego efektu) nakładam na lekko osuszone ręcznikiem włosy odżywkę bez spłukiwania. Zazwyczaj jest to moja ukochana Joanna z Pokrzywą i Zieloną Herbatą lub niemiecka odżywka z prowitaminą B5 i olejkiem babassu. Potem rozczesuję włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami i ugniatam włosy głową w dół. Daje im spokojnie wyschnąć od czasu do czasu znów je ugniatając. Dzięki temu na mojej głowie tworzą się piękne loczki i coraz częściej słyszę komplementy na ich temat :D
FARBOWANIE:
Od ok. 3 miesięcy farbuję włosy Henną Venita kolor Chna, która sprawdza się jako jedyna ''farba'' na moich włosach. Wszystkie drogeryjne farby, niezależnie od ceny, zawsze po kilku umyciach magicznie znikały z moich włosów, a do tego je niszczyły. Kiedy w końcu zdecydowałam się na zakupienie henny nie sądziłam, że będzie to strzał w dziesiątkę. Nie niszczy ona moich włosów, a wręcz je odżywia, a do tego kolor w ogóle się nie wypłukuje, choć jak powszechnie wiadomo trudno jest utrzymać rudy kolor włosów. Do tego jej cena, bo jedynie 4 zł jest jak dla mnie nieporównywalnie niska do jej jakości. Już teraz wiem, że moje włosy już nigdy nie spotkają się z żadną chemiczną farbą. Henna zdecydowanie wygrywa.
A tu porównanie długości moich włosów:
1 zdjęcie - 13 maja 2014
2 zdjęcie -18 marca 2014
Jak widać włosy rosną dosyć szybko, a wtedy jeszcze nie stosowałam Calcium i nie piłam skrzypokrzywy. Dzisiaj postaram się zrobić zdjęcie obecnej długości i ich stanu i tu wrzucić.
A tu porównanie długości moich włosów:
1 zdjęcie - 13 maja 2014
2 zdjęcie -18 marca 2014
Jak widać włosy rosną dosyć szybko, a wtedy jeszcze nie stosowałam Calcium i nie piłam skrzypokrzywy. Dzisiaj postaram się zrobić zdjęcie obecnej długości i ich stanu i tu wrzucić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz