W ostatnim poście opisałam maski i odżywki (z i bez spłukiwania), których używam. W tym wpisie pojawią się z kolei szampony, produkty do stylizacji i zabezpieczania końcówek, olejki oraz półprodukty.
Szampony
- Isana Oil Care/Locken Shampoo - mimo, że skład obu tych szamponów jest całkiem obiecujący (nie zawierają silikonów ani parabenów, mają w składzie nawilżający pantenol, proteiny pszenicy i olejki) to u mnie żaden z nich się nie sprawdził - włosy były ciężkie, posklejane i szybko się przetłuszczały. Do tego nie poradziły sobie ze zmyciem oleju, a to u mnie całkowicie skreśla dany produkt.
- Green Pharmacy Szampon Pokrzywowy - używam go na przemian z Joanną pokrzywową, bo oba produkty w pełni się u mnie sprawdzają. Szamponów tych używam raz w tygodniu w celu oczyszczenia włosów z nadbudowanego materiału i w zasadzie niczego więcej od nich nie oczekuję.
- Facelle z Ekstraktem z Avokado i Rumianku - jest to mój ulubiony produkt do mycia włosów i nie zamienniłabym go na nic innego (próbowałam różnych produktów a i tak zawsze do niego wracam). Płyn ten łączy w sobie wszystko, czego potrzebują moje włosy - bez problemu domywa olej, nie obciąża włosów ani nie sprawia, że się puszą, jest delikatny (nie zawiera SLS), ma w skłdzie awokado, które kochają moje włosy, a do tego jest tani (ok. 7 zł, w promocji 5) i bardzo wydajny. Jeśli więc szukacie czegoś delikanego do codziennego mycia gto polecam wypróbować ten produkt.
- Mydełko Shikakai - kupiłam je przy zakupie henny Khadi zachęcona składem i opisem na odwrocie. Mydło to ma w składzie shikakai, który naturalnie oczyszcza włosy i skórę głowy, amlę, która odżywia włosy i nadaje im połysk a oprócz tego bhingraj, który ma za zadanie pobudzić cebulki włosów do wzrostu. Mimo bardzo przyjemnej aplikacji oraz ziołowemu zapachowi, który kojarzy mi się z kadzidełkami mydełko kompletnie się u mnie nie sprawdziło - włosy wyglądały na niedomyte, były posklejane i przetłuszczone u nasady, co sprawiło, że już więcej go nie użyłam.
Olejki
- Naturalny olej z nasion malin - używam go zarówno do zabezpieczania końcówek jak i do wzbogacania mgiełek z półproduktów. Czasem dodaje go także przed nałożeniem kremu na twarz, a szczególnie okolice oczu i w każdym przypadku sprawdza się znakomicie. Dodam także, że olej ten doskonale absorbuje promienie UV.
- Naturalny olej z pestek moreli - zabezpieczam nim końcówki przed nałożeniem silikonowego serum z Mariona oraz olejuję włosy mieszając go z innymi olejkami. Olej z pestek moreli jest powszechnie cenionym, naturalnym kosmetykiem. Zewnętrznie może być stosowany do każdego rodzaju skóry. Głęboko ją nawilża, odżywia i ujędrnia. Ma właściwości regeneracyjne i opóźniające procesy starzenia się. Doskonale sprawdza się również jako dodatek do innych kosmetyków, potęgując ich działanie. Dobrze się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Stosowany jako maseczka, odżywia suche i zniszczone włosy.
- Olej kokosowy - słyszała już chyba o nim każda włosomaniaczka, jednak mało kto wie, że olej ten nadaje się tylko do olejowania włosów niskoporowatych nad czym ja sama strasznie ubolewam, ponieważ używam tego olejku zamiast balsamu do ciała i bardzo go sobie chwalę. Szybko się wchłania, doskonale nawilża i zachwyca swoim zapachem.
- Olej ze słodkich migdałów - używam go w połączeniu z olejem z orzechów laskowych i jako duet sprawdzają się genialnie, jednak nie jestem w stanie ocenić działania tego olejku solo.
- Olej z orzechów laskowych - uzwam go od kilku miesięcy i bardzo go sobie chwalę - olej ten doskonale nadaje się do włosów wysokoporowatych - wygladza je, dociąża, nawilża i dodatkowo u mnie podkreśla także skręt. Uwielbiam także jego zapach.
Do zabezpieczania końcówek i stylizacji
- Olejki orientalne Marion - seria tych olejków zawiera 4 różne olejki. Ja osobiście używałam jak na razie tylko tych dwóch widocznych na zdjęciu i u mnie zdecydowanie lepiej sprawdził się ten z jojoba i słonecznikiem, dzięki któremu moje końcówki są błyszczące, nawilżaone i zabezpieczone przed uszkodzeniami. Nakładam ten olejek po uprzednim nałożeniu któregoś z naturalnych olejków aby wzmocnić efekt.
- Eliksir prostujący włosy Marion - jak na razie miałam okazję użyć go 2 razy, ponieważ bardzo rzadko prostuję włosy, jednak zauważyłam, że produkt ten rzeczywiście pomaga przy prostowaniu - wygładza je, a efekt prostych włosów utrzymał się u mnie znacznie dłużej niż zazwyczaj.
- Pianka do włosów kręconych Taft - używałam jej do podkreślenia skrętu na początku włosomaniactwa, jednak zauważyłam, że z czasem przesuszyła moje włosy, a efekt podkreślenia skrętu nie był zadowalający.
- Żel do włosów Style Control - do niedawna był moim ulubieńcem jeśli chodzi o podkreślenie skrętu, jednak od kiedy odkryłam żel z siemienia lnianego wszelkie inne produkty przestały mnie zadowalać. Żel kupiła mi moja mama w Niemczech więc nie mam pojęcia czy jest dostępny w Polsce, jednak dawał mocne utrwalenie a jego skład był całkiem dobry, biorąc pod uwagę inne stosowane przeze mnie żele.
- Spray Schwarzkopf Got2be z solą morską - Producent obiecuje: ,,Spray z solą nadający teksturę got2b beach girl pozwala stworzyć plażowy wygląd - delikatne fale jak stylizowane słońcem i słonym wiatrem morskim! Formuła zawierająca sól pozwala stworzyć plażowy wygląd syreny, kiedy tylko chcesz. Bez sklejania włosów''. U mnie jednak nie robi z włosami kompletnie nic - kilka razy za to solidnie je posklejał. Być może spowodowane jest to tym, że mam grube i kręcone włosy. Sama jestem ciekawa jak ten produkt sprawdziłby się na cienkich i prostych włosach.
- Spray Balea do włosów kręconych - Jest to spray przeznaczony do codziennej pielęgnacji włosów naturalnie kręconych i loków. Według zapewnień producenta nadaje włosom blask i intensywnie chroni kolor.Włosy stają się miękkie i miłe w dotyku a loki stają się sprężyste i elastyczne. Intensywnie i głęboko pielegnuje skórę i włosy, nawilża i nadaje im jedwabisty blask. Formuła kosmetyku zawierająca panthenol sprawia,że włosy sa idealnie nawilżone.Odżywia i wzmacnia włókno włosa od wewnątrz, aż po same końcówki. Nadaje włosom objętości i zdrowego wyglądu. Spray zawiera kompleks antystatyczny, co zapobiega elektyzowaniu i puszeniu się włosów. U mnie sprawdza się świetnie - delikatnie podkreśla skręt, ale nie skleja włosów, a do tego nadaje im niesamowity blask. Niestety nie wiem, czy produkt ten jest dostępny na polskich półkach.
Półprodukty
Używam ich głównie do tuningowania maseczek i do tworzenia mgiełek, którymi spsikuję włosy przed olejowaniem. Półprodukty doskonale sprawdzają się także jako dodatek do kremów. Aktualnie mam w planie kolejne zamówienie, ponieważ skończyła mi się keratyna i chciałam wypróbować kilka innych rzeczy.
- Hydrolizat keratyny - jedna z najlepszych włosowych protein; jej cząsteczki są tak małe, że jest w stanie wniknąć w głąb włosa i uzupełnić w nim ubytki keratyny
- Wyciąg z aloesu koncentrat zatężony 10x - humektant, czyli substancja nawilżająca, która wiąże się z wodą;
- Kwas hialuronowy 1% - także humektant; często dodaję go do kremów, ponieważ doskonale nawilża skórę
- D-pantenol 75% - włosowa witamina; można dolewać jej do każdego produktu włosowego
No i wygląda na to, że na tym kończy się lista produktów, których używam lub używałam. Mam już kilka swoich ulubieńców bez których nie wyobrażam sobie utrzymania moich włosów w dobrej kondycji, ale nadal lubię testować nowe rzeczy czym postram się dzielić z Wami na blogu ;>
Pozdrawiam, Karolina
Nareszcie, tęskniliśmy za Tobą!
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :D
Usuń