STRONA GŁÓWNA   •    PORADY   •    PRODUKTY   •    MOJE WŁOSY   •    INNE
PRODUKTY |
PORADY |
MOJE WŁOSY |

Kuracja na gorąco z wyciągiem z bursztynu Jantar - efekty.

Dziś przybywam do Was z recenzją nowości od Jantar. Zapewne każda z Was zna tę markę dzięki słynnej wcierce przeciw wypadaniu włosów i przyspieszającej ich porost. Ja także używałam jej przez długi czas i nadal chętnie do niej wracam, bo zawsze daje świetne efekty. Dlatego gdy podczas ostatnich zakupów w drogerii natknęłam się na kurację na gorąco z wyciągiem z bursztynu tej właśnie marki bez zastanowienia wrzuciłam ją do swojego koszyka. Po powrocie do domu od razu wzięłam się do testów. Jakie były moje odczucia i efekty po jej użyciu? Tego dowiecie się w dalszej części postu.

























Zestaw składa się z: regenerującej maski olejowej, szamponu nawilżającego, balsamu wygładzającego oraz foliowego czepka. To wszystko znajdziemy w kartonowym pudełeczku o charakterystycznej ,,bursztynowej'' szacie graficznej.

Biorąc pod uwagę skład każdej saszetki widać, że to dobry produkt. Producent zapewnia także, że 87% składników jest naturalne i że kuracja nie zawiera olejów mineralnych, barwników ani alkoholu.
Największe nadzieje wiązałam z regenerującą maską, ponieważ mamy tutaj : olej awokado (moje włosy go kochają), olej kokosowy, glicerynę, jedwab, olej jojoba, olej arganowy, mocznik i ekstrakt z bursztynu. Dodatkowo dzięki aplikacji ciepłej maski, łuski włosa otwierają się czerpiąc całą moc z dobroczynnych składników.  Szampon nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym - SLS zaraz po wodzie, więc do delikatnych nie należy, ale to pewnie po to aby dokładnie zmyć oleje. Dalej w jego składzie znajduje się mocznik, ekstrakt z bursztynu, inulina, pantenol oraz kolagen. Balsam zawiera za to emolienty, glicerynę, wyciąg ze skrzypu polnego i innych ziół, inulinę, keratynę, proteiny pszenicy i mocznik. Skład tej kuracji jest więc dosyć bogaty i w pełni pomaga zachować w pielęgnacji równowagę proteinowo- emolientowo-humektantową.

Sposób użycia

  • Podgrzaną wcześniej w gorącej wodzie zawartość saszetki z maską olejową nałożyłam na suche włosy, założyłam czepek i ciepłą wełnianą czapkę i pozostawiłam tak na pół godziny.
  • Umyłam włosy szamponem nawilżającym - już wtedy włosy przy spłukiwaniu były śliskie i lejące.
  • Nałożyłam balsam wygładzający i metodą ,,wprasowywania'' rozprowadziłam po włosach i po chwili spłukałam, Producent informuje, że jeśli włosy są mocno przesuszone i potrzebują intensywnej regeneracji to warto pozostawić balsam bez spłukiwania.

Efekty 


Moje włosy ostatnio stały się bardziej przesuszone i trudno było mi je ułożyć, Miałam ogromną nadzieję, że po tej kuracji trochę odżyją i wreszcie skończą się moje ,,bad hair days''. Jak wyżej pisałam - już przy spłukiwaniu i zmywaniu maski olejowej włosy były gładkie i śliskie a to bardzo dobry znak. Po użyciu balsamu pozwoliłam im naturalnie wyschnąć ugniatając je tylko głową w dół. Na końcówki nałożyłam moje ukochane serum z Biovax z witaminą A i E. Akurat w ten dzień postanowiłam zrobić sobie kilka zdjęć więc efekty możecie ocenić sami:




Jak widać włosy są odpowiednio dociążone, nie spuszyły się i całkiem ładnie ułożyły bez żadnych wspomagaczy. Jestem jak najbardziej zadowolona z efektów po tej kuracji i na pewno będę do niej wracać w ,,kryzysach włosowych''. Polecam każdej z Was ją przetestować! 

Pozdrawiam, Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

   
2016 © Bartosz Nowak (bassistee)