STRONA GŁÓWNA   •    PORADY   •    PRODUKTY   •    MOJE WŁOSY   •    INNE
PRODUKTY |
PORADY |
MOJE WŁOSY |

Moje ulubione maseczki do twarzy

Witam Was kolejnym ,,nie włosowym'' postem. Stwierdziłam, że wpisy typowo urodowe na stałe zagoszczą na moim blogu aby urozmaicić tematykę. Dodatkowo przekonało mnie to, że poprzednie spotkały się z dużym zainteresowaniem, a ja już mam mnóstwo pomysłów na kolejne. Tak więc dziś zaprezentuję Wam moje ulubione maski do twarzy, które stosuję systematycznie od kilku miesięcy i na stałe goszczą już w mojej pielęgnacji. Zainteresowane zapraszam do dalszej lektury :-)






















Maski z naturalnego jedwabiu Orientana 


O maskach w płachcie pisałam już w poście o koreańskiej pielęgnacji i pokochałam je od pierwszego użycia. Dzięki zjawisku okluzji składniki aktywne zawarte w tkaninie są doskonale wchłanianie i równomiernie wnikają nawet w najgłębsze warstwy skóry. Typowo płynna konsystencja nie wymaga dodawania do ich składów zbędnych ulepszaczy co także jest dużym plusem. Moja cera po takim ,,domowym SPA-a'' zawsze jest doskonale nawilżona, wygładzona i rozświetlona dzięki czemu makijaż także prezentuje się o niebo lepiej. Jest to zdecydowanie mój ulubiony typ masek. 



Generalnie nadal ciężko spotkać tego typu maski w drogeriach dlatego gdy podczas ostatnich zakupów zauważyłam te od Orientany postanowiłam je przetestować. Maska z naturalnego jedwabiu ze śluzem ślimaka przeznaczona jest to cery zmęczonej i wymagającej rewitalizacji. Sam śluz ślimaka jest częstym składnikiem koreańskich kosmetyków ze względu na bogaty w kolagen, elastyny i witaminy skład a w połączeniu z biopeptydami ma silne działanie naprawcze, regenerujące, wygładzające i nawilżające. wyrównuje także koloryt i rozjaśnia przebarwienia.

Kolejnym odkryciem stała się maska pod oczy z rozmarynem, który likwiduje opuchliznę i podkrążenia. Maska ma kształt litery C, dzięki czemu obejmuje miejsca pod okiem gdzie tworzą się worki i cienie oraz bok oka gdzie tworzą się zmarszczki mimiczne - działa więc kompleksowo. Jak widać na zdjęciu nałożyłam ją trochę zbyt wysoko, ale maseczka i tak zrobiła swoje - poranna opuchlizna została unicestwiona!



Biała glinka kaolińska z ekstraktem z bambusa 


Unikalny skład mineralny kaolińskiej glinki czyni ją jednym z najbardziej wartościowych kosmetyków. Ma wyjątkowe właściwości lecznicze i kosmetyczne. Glinka uzdrawia, poprawia jędrność i elastyczność skóry. Widocznie odmładza ją i wygładza zmarszczki. 
Zawartość efektu z bambusa nadaje jej właściwości kojące, zwiększa natlenienie skóry, co pomaga w poprawie wyglądu cery i utrzymaniu właściwego PH skóry. 

Używam jej kiedy zależy mi na oczyszczeniu i wygładzeniu. Maseczka ta kiedy zasycha bardzo ściąga skórę dzięki czemu po zmyciu jest napięta i sprężysta. 





Fitoaktywna witaminowa maseczka Bania Agafii 


Jest to jedyna maska, która spełnia wszystkie obietnice producenta. A mianowicie: ,,Maseczka nasyca skórę witaminami i mikroelementami. Głęboko nawilża, wyrównuje koloryt twarzy i aktywizuje procesy regeneracji skóry.''

Składniki aktywne, zawarte w masce, to m.in.:

  • soki poziomki, dzikiej maliny i jagody kamczatskiej – dzięki zawartości kwasów organicznych i witamin, mają działanie silnie nawilżające i odżywcze
  • olej organiczny dzikiej róży – dzięki zawartości witamin A i C, ma działanie tonizujące i ochronne dla skóry
  • olej rokitnika ałtajskiego - aktywizuje procesy regeneracji skóry.


Uwielbiam nie tylko działanie tej maseczki, bo jest moim numerem jeden - wygładza, rozjaśnia, odżywia i koi moją skórę, ale też jej cudowny poziomkowo-truskawkowy zapach, konsystencję, kolor i...smak! Taaak, maseczka kiedyś dostała mi się w okolice ust i okazało się, że jest naprawdę słodka, bez żadnego posmaku chemii. Ale spokojnie, nie mam zamiaru jej jeść, choć kusi pod każdym względem! Dodam, że po nałożeniu rozgrzewa, ale to całkiem normalne i nie jest to żadna reakcja alergiczna. Bardzo przyjemnie wykonuje się nią także delikatny masaż, bo ma w sobie małe pestki. Zaraz po zmyciu można zauważyć, że cera jest rozświetlona, miła w dotyku i wygląda na wypoczętą. Jest to zdecydowanie moja ukochana pod każdym względem ,,płynna'' maseczka.

SLEEP MASK Perfecta


Kolejna maska na którą zdecydowałam się zaraz po przeczytaniu ,,Sekretów urody Koreanek'', gdyż na wschodzie kobiety często stosują maski nakładane na całą noc. Ta od Perfecty, którą wybrałam, ma działać jak profesjonalny peeling dermatologiczny, tzw. dermabrazja.

Jak działa?
  • Kwas migdałowy - złuszcza martwy naskórek, oczyszcza i reguluje pracę gruczołów łojowych. Likwiduje istniejące niedoskonałości i wygładza.
  • Olej pistacjowy - łagodzi podrażnienia, odbudowuje barierę lipidową skóry i nawilża.
  • Superhialuron - utrzymuje prawidłowy poziom nawilżenia i przywraca jędrność.
Moja skóra uwielbia kwas migdałowy, który stosuję także w innym kremie na noc, więc przeczuwałam, że i ta maska będzie trafiona. Nie myliłam się - już po pierwszej nocy z nią zauważyłam, że bardzo wygładziła moją skórę i że pomaga zwalczyć mój problem z ŁZS, o którym więcej w kolejnym z urodowych wpisów. Sprawdza się również genialnie kiedy na twarzy zaczynają pojawiać się niedoskonałości - wszelkie wypryski stają się po jej użyciu mniej widoczne i złagodzone. Teoretycznie ma wystarczyć na 10 aplikacji jednak ja nakładałam cienkie warstwy i było to około 15. Od kiedy ją stosuję żaden krem na noc nie spełnia już moich oczekiwań i na pewno kupię kolejne opakowanie.

Według mnie maseczki to obowiązkowy punkt w pielęgnacji naszej cery, bo chyba żaden krem nie posiada tylu składników aktywnych i nie zastąpi nam tak solidnego zastrzyku witamin. Ja staram się stosować maski regularnie 1-2 razy w tygodniu i odkąd to robię stan mojej skóry uległ znacznej poprawie. Dodam, że maski w płachcie Orientany możecie kupić w wieluńskim sklepie z Yankee Candle, a trzy pozostałe oczywiście w mojej ulubionej drogerii Shea.

Ja znalazłam już swoich ulubieńców, a Wy? Macie już swoich faworytów?


2 komentarze:

  1. Mam takie pytanko, co prawda nie związane z postem, ale mam nadzieję że wybaczysz :) Czy znasz jeszcze jakieś sposoby na wypadające włosy? Moje lecą mi garściami i zaczyna mnie to martwić. Używałam wcierki z kozieradki chyba ponad 3 miesiące (efekt był marny), wcierałam w skalp głowy olej rycynowy (po nim chyba mi wypadały jeszcze bardziej). Nie wiem czy nakładałam go za dużo, czy po prostu moja skóra głowy go nie toleruje. Dodam, że trzymałam go na głowie przez całą noc i rano ją myłam. Mam również problem z szamponami bez SLS. Mianowicie używam ich ze względu na to, że wykonuję co jakiś czas keratynowe prostowanie. Jednak nie używam jednego, bo wiem że powinno się co jakiś czas zmieniać szampon. Zauważyłam własnie, że te szampony bez SLS strasznie ciągną mi włosy i też powodują wypadanie (szczególnie te dla dzieci!). Naprawdę nie wiem co zrobić, żeby zahamować choć w pewnym stopniu ten problem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Wiesz, zwykle kiedy zbliża się jesień problem wypadania niesiety się nasila... Co do kozieradki to możliwe, że akurat u Ciebie się nie sprawdziła, bo na każdego może zadziałać inaczej. Olejek rycynowy też nakładałam kiedyś na całą noc i również zauważyłam wzmożone wypadanie. Chyba najlepiej byłoby aplikować go na godzinę lub nawet pół przed umyciem włosów i może wtedy efekty byłyby lepsze.
      Może spróbuj słynnego Jantaru albo ampułek Joanna rzepa, które także poleca wiele dziewczyn? Ale generalnie jeśli tych włosów wypada naprawdę dużo to radzę zgłosić się do lekarza i wykonać badania, bo może to być skutek np. problemów hormonalnych czy z tarczycą.
      Jeśli chodzi o szampony to nie wszystkim służą te bez SLS i niektóry nie powinni na siłę zmieniać ich na te delikatniejsze jeśli ich skóra głowy na tym nie cierpi. Ja np. mam bardzo wrażliwy skalp i dlatego tylko używam płynu Facelle czy szamponów dla dzieci. Również plączą mi one włosy dlatego bez odżywki czy maski ani rusz. Coś za coś :)
      Jeśli masz jeszcze jakieś pytania to śmiało pisz na fb - postaram się pomóc. Pozdrawiam.

      Usuń

   
2016 © Bartosz Nowak (bassistee)